Ostatnimi czasy twórcy strategii czasu rzeczywistego nas nie rozpieszczali. RTS-ów jak na lekarstwo, ale z pomocą przychodzi nam niemieckie studio King Art Games, które czerpie garściami z uniwersum 1920+ Jakuba Różalskiego. Alternatywna wizja wojny polsko-bolszewickiej a nawet całej Europy. Państwa Saksonii, Polanii i Roswiecji, tony stalowych mechów to właśnie Iron Harvest 1920+. Grę do recenzji otrzymaliśmy od KochMedia i Gamefinity.pl, ogrywana na PC.
FABUŁA
Iron Harvest zabierze nas w około 20 godzinną wyprawę po naprawdę zróżnicowanych misjach. Zaczynamy od kampanii Polani i naszej młodej Anny Kos, której towarzyszy niedźwiedź Wojtek. Przed nami szereg misji w których chcemy dorwać pułkownik Zubowa, odpowiedzialnego za śmierć… Całą kampanię Polanii byłem znudzony, aż tu nagle zwrot akcji. Byłem zaskoczony i jednocześnie zadowolony. Kolejna kampania i historia Olgi Romanowej, szpiega Roswiecji, zaczyna wyjaśniać jeszcze więcej. Na sam koniec zostaje kampania Saksonii i Guntera von Duisburga, weterana i nauczyciela młodego księcia Wilhelma. Intrygi, tajemnicza organizacja i więcej nic nie powiem.
ROZGRYWKA
Mamy tutaj do czynienia z klasycznym RTS-em, budujemy bazę, tworzymy jednostki, niszczymy przeciwnika. Wszystko kosztuje a naszą walutą jest żelazo i ropa. Ciekawie rozwiązano wydobycie surowców. Po mapie mamy rozsiane kopalnie zalaza i odwierty ropy, które musimy zająć i wtedy dana infranstruktura co jakiś czas dostarcza nam surowca. Wrogowie nie próżnują i próbuja nam odbić zajęte budynki. Poza misjami z rozbudową bazy mamy misje z konkretnym celem. Bardzo spodobała mi się możliwość zmiany roli oddziału, strzelcy podnoszą granaty i są grenadierami lub łopatę i są saperami, otwiera to przed nami różne możliwości strategii.
Nie zapominajmy o mechach. Małe mechy z karabinami maszynowymi czy walczące wręcz stanowią poważne wsparcie dla naszej piechoty. Każda z jednostek posiada unikalne zdolności, które mogą dać sporą przewagę, oczywiście odpalone w odpowiednim momencie. Z niecierpliwością budowałem swojego pierwszego TUR-a, a już paru takich koleszków robiło niezłe zamieszanie.
Nie da się nie wspomnieć o podobieństwie do Company of Heroes. Możemy się chować piechotą za przeszkodami, czy wchodzić do budynków i prowadzić z nich ogień. Przejmować działa czy moździerze, te czy inne podobieństwa powodują, że mogę Iron Harvest nazwać młodszym bratem Company of Heroes .
GRAFIKA, MUZYKA, DUBBING
Graficznie gra wygląda nieźle, szału nie ma. Przerywników filmowych jest całkiem sporo, niestety modele postaci powtarzalne, co troszkę psuje ich urok, ale bohaterowie na plus, fajnie wykreowani. Klasyczny interfejs pozwala bez problemu poruszać się po ekranie, zaznaczać i grupować jednostki. Efekty dźwiękowe na dobrym poziomie, wszystkie wystrzały i wybuchy powodują, że czujemy się jakbyśmy byli na polu walki. Zdecydowanie dubbing zasługuje na wyróżnienie i nie zepsują tego postacie czytające z kartki, ale zdecydowana większość kwestii nadaje grze klimatu.
PODSUMOWANIE
Zaczynając grę, zastanawiałem się czy jako fan RTS-ów podejdzie mi alternatywna historia z mechami w roli głównej. Im dłużej grałem ta obawa powoli znikała a pokazywało się zadowolenie. Tak naprawdę dopiero po kampanii Polanii, nabrało rozpędu. Zauważyłem, że to poszczególni bohaterowie trzech frakcji są najważniejsi a mechy to tylko dodatek, tworzący spójną całość. Do tej gry trzeba podejść z odpowiednim dystansem, ja tak zrobiłem i oceniam tą grę na 7/10.