Yesterday: The Case of John Yesterday | Recenzja PC

Jutro nigdy nie jest takie samo jak dziś

Pewnego razu w moje ręce trafiła gra, która skradała mi wiele przyjemnych godzin. Niczym hiszpańska kochanka, pieściła moje zmysły wzroku, dotyku a także rozpalała umysł do takiego wrzenia, że błądziły po nim najdziksze pomysły. Yesterday: The Case of John Yesterday. To gra Pendulo Studios. Ich wcześniejsze dzieła znane pewnie każdemu szanującemu się graczowi w tym gatunku gier, to słynne Runaway. Yesterday jak w skrócie przyjęło się mówić to, klasyczny przedstawiciel gier typu przygodowego point and click. Fabułę popychamy do przodu dzięki rozwiązywaniu zagadek, logiczno wzrokowych. Całość mimo kreskówkowej oprawy zachowana jest w klimacie bardzo mrocznego i tajemniczego thrillera psychologicznego. I jeśli mam być szczery Yesterday przypadło mi do gustu o wiele bardziej niż osławione Broken Sword! Ciekawi dlaczego? No to zapraszam do recenzji!

My name is Y

Akcje gry rozpoczynamy przy nowojorskim metrze, gdzie wysłana grupa pomocy społecznej ma za zadanie zaproponować mieszkającym tam bezdomnym wsparcie. Nasz wysłannik Henry (nie jest to główna postać, tylko tymczasowa) eksplorując tunel w poszukiwaniu żyjących tam osób natrafia na dziwne rzeczy niepasujące do trybu życia osób, których docelowo poszukuje. Okazuje się, że trafia do miejsca gdzie odbywają się zgromadzenia sekty. Lub jak to jej guru, który nas pojmał mówi – społeczności. Zostajemy oskarżeni o zakłócenie jej spokoju, karą czekającą nas za ten czyn jest śmierć. Guru postanawia jednak okazać nam łaskę i postawić przed sądem. Nie byle jakim bo o naszym losie zadecyduje przedziwna moneta z wycięciem w środku, w kształcie litery Y. Jak dowiadujemy się z rozmowy z jednym z naszych oprawców, guru jest wyznawcą starożytnego kultu, który ten sam symbol co widnieje na monecie zbliźniał sobie na dłoni, nikt nie wie dlaczego. Na nasze szczęście przed podjęciem ostatecznej decyzji musi on oczyścić swój umysł. Po chwili oczyszczenia, lider sekty stwierdza, że Henrego czeka śmierć. Tak się jednak nie dzieje, a kompan naszego bohatera, który wyruszył mu na ratunek powstrzymuje kultystę zabijając go tuż przed egzekucją współtowarzysza. Bohaterowie nie chcąc kłopotów zabierają ze sobą ciała do samochodu, którym przybyli na miejsce. Wtem jednak dzieje się coś czego nikt by się nie spodziewał, guru wraca do życia! A tymże okazuje się nie kto inny niż nasza główna postać, czyli my, John Yesterday, kilkadziesiąt lat młodszy! Fabuła będzie nas przenosić do okultyzmu, do głębi swojej świadomości. Do tego kim jesteśmy, dlaczego akurat my, skąd się wzięliśmy? Do poszukiwania skąd i jak znaleźliśmy się właśnie tu i właśnie teraz młodsi te kilkadziesiąt lat. Opis nie odda tak dobrze tego jak napisana została przygoda. Ponieważ jest spójna, składna i bardzo mocno trzyma w napięciu. Niejeden wysokobudżetowy dreszczowiec mógłby się uczyć budować napięcie od tej właśnie gry. Trzeba jej posmakować osobiście!

Kreskówkowy Thriller

Gry przygodowe zwykle posiadają charakterystyczną rysunkową oprawę. To celowy zabieg aby wyładnieć grę, w której niewiele tak naprawdę się „rusza”. Nie ukrywajmy w point and clickach animacje to często poklatkowe poruszanie się postaci, czy niektórych obiektów, które jesteśmy w stanie ruszyć. Nie ma w tym nic złego, ta stylistyka daje ogromne pole do popisu. Dodatkowym plusem jest jednak to, że w Yesterday, animacje są bardzo rozbudowane oraz złożone. Nie we wszystkich grach tego typu to uświadczymy. Śmiem twierdzić, że w bardzo małej liczbie przygodówek możemy coś takiego zobaczyć! Jak już wspomniałem stylistyka może się podobać lub nie, ale w tym konkretnym przypadku jest ona wręcz idealnie pasującym elementem! Perfekcyjnie oddaje klimat produkcji. Kiedy fabuła wkracza w mroczne momenty okultystyczne, grafika dotrzymuje temu kroku tworząc naprawdę wyraźny środek artystyczny budujący napięcie. To samo gdy mamy chwile oddechu fabularnego i trafiamy w miejsca gdzie klimat mroku ustępuje radosnemu, stylistyka podąża wraz z tym. Mamy wrażenie, że efekty graficzne śledzą nastrój w fabule, nastrój bohaterów jak i nasz. Czy znajdą się jakieś minusy tego rozwiązania? Myślę, że tak ale sam ich nie spostrzegłem.

To samo można powiedzieć o muzyce, dobrana jest w przemyślany sposób, buduje napięcie tak samo dobrze jak grafika. Kiedy trzeba dźwięków typowo thrillerowych, to je dostajemy. Na szczęście uniknięto tutaj przykrego precedensu występującego nierzadko w przygodówkach jakim jest nieprawidłowe zapętlanie ścieżki dźwiękowej. Mam na myśli moment, gdy muzyka ma się ku końcowi i jest ta chwila niezręcznej ciszy, zanim znów usłyszymy melodię. Tu tego nie ma! Miód na moje uszy!

Mechanicznie gra to klasyczny point and click, podejdź, podnieś, połącz elementy, rozwikłaj drogę dalej. Klasyka wśród gatunku, ale klasyka jest zawsze w modzie! Na plus i minus jednocześnie zasługują same zagadki. Niekiedy wymagają od nas bardzo abstrakcyjnego myślenia, rzekłbym obłąkanego, schizofrenicznego. Czasem zaś są dziecinnie proste. I nie chodzi tu o poziom skalowania ich trudności, bo po wpadnięciu na pomysł jak je już rozwiązać dostajemy olśnienia „przecież to takie logiczne!” Chodzi o to, że mogą zirytować gracza, który nie posiada dość cierpliwości by sprawdzać „niemożliwe”. Jak mawiał słynny detektyw z Baker Street w Londynie, „to, że dla Ciebie jest coś niemożliwe, nie znaczy, że dla kogoś nie jest”. Słowa te doskonale oddają esencje zagadek z jakimi będziemy się mierzyć. Potrafią rozruszać naszą siłę abstrakcyjnego myślenia i wyobraźni do granic.

Urodzony wczoraj

Yesterday, to niecodzienna przygodówka, o ile mechanika jest niezmienna w tym gatunku i nie liczy się do oceny końcowej, to samo z grafiką, tak fabuła jest elementem najważniejszym. Ta zaś jest przeprowadzona składnie, wyraziście i skrupulatnie trzyma gracza w niepewności. Przemyślany scenariusz, ciągłe trzyma w napięciu. Zdecydowanie scenarzyści wiedzieli co robią! Po ukończeniu gry pozostawia niedosyt! Im więcej gramy tym mniej wiemy, a gdy jeden element ułoży się w całość, otwierają się kolejne fragmenty układanki uświadamiając nam jak mało do tej pory uzyskaliśmy odpowiedzi. Nie ma chwili kiedy nudzimy się przy grze. Cieszy ona umysł, cieszy oko i cieszy nasze ucho!

Galeria

Możliwość komentowania została wyłączona.