X-Men: Next Dimension | Recenzja PS2

TOONAMI

              Osoby z pokolenia lat 90 na pewno pamiętają stare dobre czasy Cartoon Network, oraz Fox Kids gdzie można było spotkać blok z kreskówkami dla starszych, w środ nich X – men Ewolucja, a Także klasycznych X – men’ów. Tytułowi bohaterowie z kart komiksów Marvel’a nie są chyba nikomu obcy, jeśli tak, to zawsze można ich skojarzyć z filmami, ale tego z małymi wyjątkami radziłbym unikać. Ich popularność dosięgła także gier wideo. Już za czasów PSX’a zostały wydane dwie świetne bijatyki X-Men: Mutant Academy oraz niedługo potem cześć druga. To nie koniec jednak tej serii ponieważ na PS2 w 2002 roku została wydana gra X-Men: Next Dimension, nie jestem w stanie Wam powiedzieć czy jest to bezpośrednia kontynuacja Mutant Academy, ponieważ zmieniło się studio odpowiedzialne za stworzenie tej gry, ale czerpie z niej pełnymi garściami. Zaciekawieni? To czytajcie dalej!

SCHOOL FOR GIFTED STUDENTS

              Gra to typowa bijatyka z klasycznymi czterema trybami. Versus standardowy dla dwóch graczy, Arcade chyba nie trzeba nikomu przedstawiać, zbliżony do tego co mogliśmy kiedyś zobaczyć w salonach gier. Survival, czyli przetrwaj tak długo jak dasz radę. No i Story Mode. Chyba wisienka na torcie tej gry. Bo rzadko udaje wpleść się konkretną fabułę do gatunku gier jakim są bijatyki, jest ona ograniczona ale zwięzła i świetnie pasuje do tematyki walczących ze sobą mutantów. Głównym wrogiem ekipy Xaviera jest Bastion (pierwsze pojawienie w X-Men, vol. 2 #52, Maj 1996r.) człowiek posiadający zdolność do powiększania swoje siły w ekstremalnie krótkim czasie, był liderem do walki przeciwko mutantom przez rząd USA w operacji OZT (Operation: Zero Tolerance). Dodatkowo, uczniowie Profesora muszą odszukać zaginionego towarzysza jakim jest Forge. Naszym zdaniem jest poprowadzić grupę sześciu X – men’ów, tak aby walka rozegrała się jak najskuteczniej, i tak aby mieć jak największe szanse na pokonanie kolejnych przeciwników.

FIRST CLASS

             Do wyboru mamy zarówno tych dobrych jak i złych, przykładowo oprócz wspomnianego już Bastiona i Forga to możemy powalczyć takimi mutantami jak; Beast, Bishop, Blob, Cyclop, Gambit, Havok, Jean Gray, Juggernaut, Lady Deathstrike, Magneto, Mistique, Nightcrawler, sam prof. Xavier, Psylocke, Pyro (ten chyba był dodany tylko na Xboxie), Rogue, Sabretooth, Storm, Toad, no i oczywiście Logan The Wolverine! Jak widzicie wybierać jest w czym, nic tylko grać!

Mechanika w grze jest bardzo uproszczona i przypomina tą z czasów PSX’a. Standardowo mamy do wyboru podstawowe typy ataków na zasadzie podskocz, przypieprz, odskocz. Łączymy je w combo i otrzymujemy mocne pierdykniecie. Oprócz tego klasyczny blok, rzut i pasek naładowania, po którym uwalniamy super mocny atak. Nie ma tutaj jakiś specjalnych udziwnień i w sumie dobrze, bo w prostocie tkwi siła, a kombinacje na siłę mogłyby tylko popsuć całą zabawę i czytelność rozgrywki. Na szczególną uwagę zasługuje fakt, że każda z dostępnych postaci ma odrębny zestaw ruchów i ciosów. Co teoretycznie nie powinno nikogo dziwić w tamtych czasach, ale rządziły się one swoimi prawami i często jeśli gra nie wywodziła się automatów mogła posiadać pewne uproszczenia lekko mówiąc.

Jeśli chodzi o grafikę to zawsze mam problem z jej opisem zwłaszcza w przypadku starszych tytułów. Z jednej strony, na swoje czasy, modele i aren i bohaterów wyglądały bardzo dobrze, i wedle starych źródeł zaliczano ją do jednych z lepszych, w tym gatunku. Także ja też pozwolę sobie pozostać przy tym stwierdzeniu. Z drugiej natomiast patrzymy też na nią dzisiaj. Gdzie nie wygląda to już tak jak wtedy. Dlatego uważam, że nie ma co tutaj porównywać jej do czasów współczesnych. Trzeba czerpać ten klimat z tamtej epoki konsol i nie przejmować się wyglądem. Jeżeli dawniej w czasie jej premiery uważano ją za solidną to zdecydowanie najlepiej znaleźć jakiś odnośnik w postaci innej gry, którą pamiętacie i przekonać się osobiście. Pamiętajcie jednak, że stare gry często bywają postrzegane przez pryzmat sentymentu i powrót po latach do tego tytułu może sprawić, że nasze wyobrażenie będzie znacząco się różnić 🙂

FRIEND OR FOE

             Niektóre gry są jak chorzy na alzheimera, coś nam świta czasem jednak nie, aż w końcu zapominamy o ich istnieniu. Produkcje na PS2 starzeją się zwykle z klasą i mimo upływu lat często pozostają grywalne. Czy gra jest grywalna w dzisiejszych czasach? Moim zdaniem mocno archaiczny system walki sprawia, że przenosimy się w czasie dla jednych będzie to plus dla drugich minus, ale nie jest na tyle zniechęcający aby nie cieszyć się grą po tylu latach. Ja osobiście uważam to za plus bo mały wehikuł czasu bywa dobrą odskocznią od dzisiejszych produkcji. Uświadamia nam progres jaki nasze hobby przeszło przez te lata. Jednocześnie pozwala nam docenić jak kiedyś twórcy starali się aby gra nie była mdła i bezpłciowa pod względem grywalności daną postacią. Grafikę jak już napisałem to wyżej pomijam. Każdy powinien sobie wyrobić własne zdanie, ale jeśli usilnie chcecie poznać moje to uważam, że da się w to zagrać i dziś ale potrzeba chwili by wsiąknąć w klimat. No i oczywiście być fanem X-Men’ów.

 

PLUSY

MINUSY

Postaci

Mdłe areny i ich ilość

Fabuła ładnie wpleciona w mechanikę

Mało wojowników

Grafika

Grafika potrafi zaboleć w oczy

Różnorodność stylów walki bohaterów

Może się szybko znudzić (VS z żywym graczem)

Grywalność

 
   

Możliwość komentowania została wyłączona.