Pro Gamer Menager | Recenzja PC

Gra nie zawsze musi być ogromna.

             Czasami to nie 130 godzin rozgrywki, ogromny świat do eksploracji czy masa mechanik skłaniają nas do gry. Czasami proste i małe gry, mają więcej uroku niż mogłoby się wydawać. Dziś będę pisać o jednej ze strasznie małych gier: Pro Gamer Manager.

Nie za dużo mięsa na tym talerzu

                 Jak sama nazwa wskazuje w grze wcielamy się w Menadżera, OTÓŻ WCALE NIE! Pomimo dość sugestywnego tytułu gra daje nam wybrać pomiędzy dwoma trybami na początku. Możemy zacząć jako gracz, który stara się zyskać sławę, pieniądze, fanów i jak najlepszy kontrakt, innymi słowy staramy zostać się numerem jeden na scenie e-sportu. Ale żeby tego dokonać musimy w coś grać. Możemy wybrać między tytułem „FOBA” (mobą zapewne wzorowaną na LoL’u) a równie kuszącym tytułem „FPS” (w tym przypadku protoplastą zapewne był CS:GO). Jako gracz możemy oglądać stream innych Prosów wynosząc z niego wiedzę, rozgrywać gry rankedowe. Z czasem sami nauczymy się jak streamować co pozwoli nam zarabiać, podpiszemy kontrakt z jakąś drużyną i wystąpimy z nią w lidze będziemy kupować lepszy sprzęt do grania czy w końcu przeprowadzimy się do innego lokum. Po długich dniach spędzonych na tych fascynujących czynnościach możemy założyć własną organizację co sprowadza się do części gry gdzie zostajemy tytułowym menagerem. Zatrudniamy graczy, dbamy o zadowolenie, zarządzamy całą siatką organizacyjną i przekazujemy na czym powinni się skupić nasi pracownicy jak i sami gracze.

Jako gracz

              Gra nie jest wymagająca czy zręcznościowa. Po wybraniu gry rankingowej pojawia się panel, w zależności od gry zobaczymy na nim różne rzeczy, grając w FOBE będą to bohaterowie jakich możemy wybrać, w FPS’ie będą to bronie jakich planujemy używać. Po zaakceptowaniu przychodzi czas na dobór strategii. Następnie czekamy zniecierpliwieni aż mecz dobiegnie końca i ujawnione zostaną statystyki końcowe. Po odbytej grze zyskujemy fanów i punkty w trzech kategoriach: Playstyle, Focus, Knowledge. Po uzyskaniu dość dużo pkt, dostajemy możliwość rozwinięcia pewnej umiejętności z danego drzewka. Później kierujemy się na masterowanie danej broni czy bohatera. Mam nieodparte wrażenie, że gra losuje wynik końcowy. Nie ma żadnej złotej metody na wygranie i wpasowanie się w „Mete” żeby zawsze stać na szczycie wirtualnych serwerów, nawet pomimo tego, że jeśli ogrywanym przez naszego awatara tytułem jest FOBA istnieje lista układająca czempionów w porządku od najsilniejszego do najsłabszego.

Menadżer

                Jedyną różnicą między przejściem z kariery gracza na menadżera a rozpoczęciem gry jako takowy jest zasobność naszego portfela na początku, jednak poza tym nie ma żadnej różnicy. Pierwsze dni sprowadzają się do skompletowania drużyny. Potrzebnych jest nam pięcioro zawodników, każda pozycja musi być obsadzona. Następnie ustalamy strategię dla zespołu i poszczególnych graczy. Potem przychodzi czas na pierwsze gry ligowe. Dla nas sprowadza się to do trzech przycisków na dole: Defence/Balance/Agresive. Jeśli naszemu zespołowy nie idzie walka i przegrywają zapewne należy zmienić te ustawienia. Z czasem zyskamy możliwość najęcia innego personelu, któremu będziemy kazali skupić się na przykład na sprzedaży w Internecie czy pozyskaniu większej ilości fanów. Zawodnicy rzecz jasna się rozwijają, dzięki czemu idzie im przyznawać punkty wedle naszego uznania. Są też inne statystyki takie jak zgranie i morale odpowiedzialne jak zespół radzi sobie na zawodach. Poza ligą są jeszcze turnieje na, które możemy posłać naszych zawodników żeby przyciągnęli więcej fanów i pieniędzy, to jednak ryzykowne gdyż płacimy wpisowe i jeśli nie odniosą sukcesu pożegnamy się z pieniędzmi jakie zainwestowaliśmy w przedsięwzięcie.

Grafika i cała reszta

            Oprawa jest minimalistyczna, animacje nie zachwycą nas milionem szczegółów a grafika ma po prostu swój skromy styl, który polubimy bądź nie. Muzyka w pierwszej chwili przywiodła mi na myśl the Sims (wszyscy znamy i kochamy) potem jednak zmienił się utwór. Gra nie ma możliwości regulacją głośności w swoim zanadrzu, dźwięki i muzyka albo są albo ich nie ma, zawsze można użyć miksera żeby przyciszyć samą grę. Strzelam, że fundusz na te grę był zadziwiająco mały ale mimo tego deweloperzy dali z siebie wszystko i wyszło całkiem porządnie.

           Prosta gra dla zabicia chwili czy dwóch, a któż wie, może zżyjecie się ze swoim zespołem i sięgniecie po niejedno zwycięstwo, lub przez długi czas będziecie numerem jeden jako pros. Grę mogę polecić, ale przez niejasności w machanie nie jest to najlepszy tytuł pod słońcem. Brakuje rozbudowanego tutorialu w grze. Miło, że developer umieścił spojrzenie tak samo gracza jak i menadżera zespołu.

Możliwość komentowania została wyłączona.