DLC temat rzeka. Zawsze znajdą się zwolennicy i przeciwnicy takich rozwiązań. Dla jednych fenomenalne rozszerzenie gry o nowy kontent, dla innych zdzierstwo mające na celu wyłudzić więcej gotówki. Prawdopodobnie nie ma tutaj złotego środka żeby rozwiązać ten dylemat. Zapytałem dziś naszą redakcję, czy DLC i wszystkie szeroko pojęte temu podobne są potrzebne? Postaramy się obnażyć ten temat z perspektywy gier retro, platformy PC jak i konsol nowszych generacji. Zapraszam do zapoznania się z naszą opinią!
Bandzior – Retro
Fenomen DLC z perspektywy gier retro? Gdyby zestawić te dwa światy, które dzieli wieloletnia ewolucja, jak i postęp technologiczny, można na to patrzeć dwojako, już mówię dlaczego. Zacznijmy od gier retro, które były dopracowywane i dopieszczane przed tym jak trafiały na rynek, a wszelkie niedociągnięcia (których swoją drogą trochę było), wraz z nowymi pomysłami zostawały wdrażane w kolejną odsłonę tytułu, co pozwoliło na narodziny wielu serii kultowych już w dzisiejszych czasach. Jeżeli zaś patrzeć na obecne czasy i to, że wszelkie błędy mogą być naprawiane praktycznie od ręki, poprzez ściągnięcie często drobnego pliku z poprawkami, to po prostu świetna sprawa, ale kto w czasach PS One myślał o podłączeniu go do czegoś takiego jak Internet. 🙂 Nie będę mówił tutaj o takich konsolach jak Game Boy czy Pegazus, gdzie nośnik nie pozwalał na jakiekolwiek ingerencje, bo to już zbyt odległe czasy, ale skupię się właśnie na PlayStation One. Najlepszym stwierdzeniem jest to, że gry dawniej wydawane były jako pełne produkty lub jako wersje demonstracyjne, producenci starali się poprzez całą fabułę gry zjednać sobie odbiorcę, by ten był gotów na zakup kolejnej części serii, dziś spotykamy się z tym, że gry potrafią celowo zostać okrojone, by w dalszym czasie wypuszczać resztę gry jako dodatki, ale to zapewne poruszą moi koledzy z redakcji. Pierwsze co przychodzi mi do głowy jako dodatek w czasach retro, to chyba każdemu znany tytuł Metal Gear Solid i dodatek Special Missions, hmm czy aby na pewno, wszak to po prostu ta sama gra, ale rozszerzona o dodatkowe misje itd., w teraźniejszości, kupujemy zaledwie samo to rozszerzenie, z którego nic nie mamy jak nie posiadamy podstawy gry, a nie jak w przypadku ww. Metal Gear Solid, pełnej gry z dodatkiem, myślę, że w takich okolicznościach powstrzymam się od słów komentarza. Kolejnym przykładem, może być również raczej wszystkim znana pani Lara Croft z gry pt. Tomb Raider, gdzie to w całej serii napotykamy na sytuacje dodatkowych misji, ale z tego co wiem tylko i wyłącznie dostępnych na PC, przypadek, nie sądzę, wszak jak mówiłem, nie było możliwości podpięcia PSX do Internetu, a nawet gdyby była to nie posiadał on tak jak obecne konsole, wbudowanej pamięci, tylko jedną małą kartę pamięci o pojemności 1MB. Osobiście, chciałbym by producenci wrócili do poziomu gier z tych świetnych czasów, wdrażając tam obecną technologię, lecz z drugiej strony wiem, że w obecnych czasach piractwa, każdy broni się jak może by nakład finansowy oraz ogrom pracy nad projektem, zwrócił się choć w najmniejszym stopniu, ale mimo to chciałbym powrotu do dawnych pełnowartościowych tytułów, a nie ówczesnych półproduktów.
RyudoKai – konsole nowsze
Cóż… z racji tego, że jestem przeciwnikiem DLC moje zdanie jest tutaj bardzo mało obiektywne, a także stanowczo nastawione na NIE! Uważam, że płacąc za grę 250/270 zł w dniu premiery, mamy prawo oczekiwać, a nawet rządać, aby gra nie posiadała takich rozwiązań. Pomijając już fakt, że rynek gier w Polsce jest stosunkowo drogim rynkiem. Doczekaliśmy naprawdę ciekawych czasów. Kiedyś nie wyobrażano sobie aby płacąc pełną cenę danej gry, była ona niekompletna! Patrząc na przykład takiego Destiny, gdzie za „podstawkę”, która kiedyś mogła być demkiem, dziś sprzedawane jest jako pełnoprawna gra. Czysty absurd! Jednak gdyby wydawcy decydowali się na celowy zabieg „tańszej”, a nie w pełni kompletnej gry wtedy to już mielibyśmy katastrofę totalną! Pamiętny Prince of Persia od Ubi, gdzie aby poznać zakończenie musieliśmy kupić DLC…! Książę Persji, był tego początkiem, ale na szczęście społeczność graczy szybko przemówiła deweloperom do rozumu! Chwała im za to! Dlatego jestem zdania, że jeżeli twórcy chcą rozwinąć w jakiś sposób grę lepiej niech zatrzymają się chwilę w tej pogoni za naszymi portfelami i dopracują swoje „dodatkowe pomysły” tak aby powstał z tego sequel, a nie upychać kilka epizodów kampanii w postaci DLC. Myślę, że nie tylko ja mam takie zdanie, ale większość graczy. Lepiej poczekać i dostać drugą pełnoprawną grę z usprawnionymi nowymi pomysłami i rozwiązaniami, która będzie dopracowana, niż kupę niczego bo twórcy dostają natchnienia w postaci braku gotówki. Kolejnym absurdem jest dokupowanie np. zawodników do bijatyki jak ma to miejsce w Tekkenie 7! O ile nie gra się online, to teoretycznie nic się nie traci, bo nie wie się, że tych zawodników brakuje. Jednak dalej jest to tylko teoria! Dlaczego? Ponieważ zamiast na start dostać wszystkich zawodników (patrz Tekken 5 PS2) otrzymujemy znów jakby niekompletną grę. W rozgrywce online widzimy, że są osoby, które nie pożydziły gotówki i kupiły te postacie, a nieświadomy gracz zastanawia się co jest nie tak z jego grą? To może powodować jawne dysproporcje w rozgrywce na korzyść „tych płacących”. Przykładów jest naprawdę wiele i pół biedy jeśli gracz jest nieświadomym casualem grającym okazjonalnie, gdzie nie widzi tych niedoróbek i braków. Problem zaczyna się tam gdzie przekracza się granice nieświadomości i dostrzeże w końcu to, że płacimy za wybrakowane produkty. Czy mamy prawo czuć się oszukani? Ja uważam, że tak! W końcu płacimy za coś co tak naprawdę nie zostało wykonane tak jak powinno. DLC to zło, z którym trzeba walczyć, na równi mocno co w ostatnich latach z lootboxami. Niestety głosują nasze portfele i przeraża mnie to, że tak często gracze dają się nabierać na takie wyciąganie od nich pieniędzy. Jeszcze jak dają się nabrać to jestem im to w stanie wybaczyć bo machiny korporacyjne mają od tego speców, żeby nas robić w bambuko. Dużo bardziej przeraża mnie to, że są gracze, którzy z własnej świadomej woli wybierają i kupują DLC.
Znas – PC
DLC, na moje to po prostu dodatek do gry. Coś w wielu odcieniach szarości w naszym świecie graczy, bo w końcu mamy ich bardzo dużo w czasie dystrybucji cyfrowej. Możemy je podzielić, przez to jak wiele zawartości dodają, czy są fabularne czy nie lub przez to jak solidnie zostały wykonane. Ta ostatnia interesuje mnie najbardziej, bo możemy przypisać do niej takie perełki jak X-COM Enemy Within albo Wiedźmin 3 Krew i Wino wprowadzające znaczące naprawdę fajne rzeczy, rozszerzające podstawową zabawę o nowe aktywności jak i dorzucające nam trochę fabuły. Mamy też średnie dodatki takie jak te w grze The Elder Scrolls V Skyrim czy Heros of Might & Magic VI gdzie ma się uczucie, że zapłaciliśmy za parę godzin rozgrywki, które stanowią zaledwie ułamek czasu poświęcony na grę i przy chęci dewelopera ten dodatek mógł stanowić część podstawowej gry. No i mamy dodatki rodem z The Sims, pociętej w dodatki gry jak tylko się da. „Zmierzch Bugów” nie zasługuje na osobną kategorię, im po prostu coś nie wyszło.* Oczywiście każdy z nas chciałby jak najlepsze dodatki, z nowymi mechanikami, postaciami i rozbudowaną fabułą, większość z nas patrzy jednak przez różowe okulary myśląc, że dodatki pojawiają się ot tak i nie potrzeba nad nimi pracy. Na pewno jest to o wiele prostsze niż tworzenie gry od podstaw ale jednak nie jest to bułka z masłem. Takie projekty są czasochłonne i nieraz powstają osobne zespoły, których celem jest zaprojektowanie takiego DLC. Jednak pytanie nie zostało jeszcze prawidłowo zadane „Czy gry potrzebują dodatków?”. Tak.
Nie przejdzie taka prosta odpowiedź? Sądzę, że dodatek to dobry powód dla samego gracza żeby powrócić do raz już ukończonych tytułów. Świetnie wracało mi się do SpellForce 2 czy X-COM kiedy wychodziły do nich dodatki. Oczywiście można by wymienić więcej gier, do których powróciłem dzięki pojawiającemu się DLC. Choć czasem kilka nowych elementów pancerza, który tak naprawdę nic nie daje (X-COM 2 Dzieci anarchii) to za mało żeby przejść grę jeszcze raz. Z innej strony rozbudowa podstawowej gry daje nam możliwość sięgnięcia jeszcze raz do postaci jednowymiarowych i nudnych. Dodać im ich własny mrok lub wyjaśnić czemu właściwie był on tam od samego początku. Tak DLC są potrzebne jako kolejna cegiełka do rozbudowy świata gry, jako krok ku graczowi żeby zobaczył rzeczy, których nie miał prawa zauważyć za pierwszym przejściem, za drugim czy trzecim bo się nie skupił, a za kolejnym przejściem zobaczy je jak na dłoni lub nie było ich tam, a znajdowały się tylko w głowie dewelopera. Oczywiście kiedyś, dodatkowo taki dodatek na płytce mógł służyć poprawieniu balansu, osłabić za mocne przedmioty, podnieść gdzieś poziom trudności (takie mam skojarzenia gdy myślę o dodatku do Gothic’a II Noc Kruka).
*W nawiązaniu do fatalnego DLC do gry Gothic 3, który miał straszny potencjał ale został zmarnowany przez niedopracowanie produktu. W moich oczach jest to dodatek na równi z tymi ze TES V, o ile nie wyżej.
Konieczność, czy przyjemność?
Różne platformy i różne opinie. Retro, które rządziło się swoimi prawami skończoności musiało pogodzić się z tym, że gry musiały wyjść pełne, skończone, a przynajmniej fabularnie. Bo nie ukrywajmy błędy i niedopracowania zdarzały się także i w tamtych czasach jednak nie były tak liczne i rażące jak teraz. Wtedy nie było takich możliwości jak przy dzisiejszych sprzętach, że drobnostki i artefakty niedoróbki można poprawić. Dzisiejszy sprzęt zarówno konsole jak i PC oferują użytkownikowi większe możliwości, ale czy zawsze powinny? W przypadku DLC odpowiedź nie jest i nigdy nie będzie tak oczywista. Nawet wśród naszej skromnej redakcji zdania są podzielone. RyudoKai z perspektywy użytkownika konsol jednoznacznie jest przeciwnikiem rozszerzeń, zaś Znas pochwala to rozwiązanie ale też z pewną klauzulą. Co do jednego jednak wszyscy są zgodni, jeśli jest to aktualizacja mająca naprawić lub poprawić grę, za którą już zapłaciliśmy to jesteśmy w stanie na to przystać. Jeśli jednak deweloperzy dzielą grę tak aby wyssać z nas gotówkę, a dodatkowo nie wykonują swojej pracy jak należy, to trzeba się zastanowić nad zasadnością wykorzystywania takich rozwiązań w przyszłości.