Słowem wstępu.
Jak to jest recenzować tytuł, który w 100 procentach jest free-to-play i pozbawiony trybu fabularnego ? Odpowiedź jest prosta- zaskakująco dobrze! Najnowszy battle royal od studia Respawn Entertainment pojawił się znikąd bez wcześniejszych zapowiedzi i wielomilionowej kampanii reklamowej. Powodów, dla których deweloper postawił na taką strategię może być kilka. Po pierwsze w chwili obecnej na rynku gier z gatunku battle royal mamy świętą trójcę: Fortnite, Playerunknown’s Battleground oraz Call of duty: Black Ops IV. Próba wbicia się pomiędzy te gry przed premierą w postaci akcji marketingowych mogłaby spowodować wzmożone ruchy promocyjne owych gier co obniżyłoby zainteresowanie nowym battle royal’em. Po drugie jak wiadomo studio Respawn Entertainment należy do studia Electronic Arts, dla którego priorytetem były nakłady reklamowe na ich produkcję w postaci gry Anthem. Studio EA zaufało jednak swojemu podwykonawcy i zezwoliło na wydanie gry Apex Legends. Taki ruch okazał się być bardzo trafny i na starcie otrzymaliśmy w pełni dopracowaną produkcję bazującą na sprawdzonym silniku. O jakości produktu stworzonego przez producentów Titanfall świadczy fakt, że od dnia premiery tj. 4 lutego do teraz, w Apex Legends zagrało już ponad 25 milionów graczy.
Apex Legends to First Person Shooter stworzony na zmodernizowanym silniku Source, który działa płynnie a przy tym wygląda bardzo dobrze. Już na starcie wita nas przepiękna muzyka skomponowana przez Stephena Bartona, który uprzednio tworzył podkłady do m. innymi Titanfall, Titanfall 2 czy Call of duty 4: Modern Warfare. Cieszę się, że mogę recenzować tą grę teraz bo gdyby ktoś kazał mi ją recenzować rok po premierze zajęło by to kilka stron ponieważ gra z pewnością ma potencjał i będzie stale rozwijana.
Rozgrywka
Jak już wiadomo Apex to gra z gatunku Battle Royal, czyli walka pomiędzy graczami odbywa się na mapie zwanej areną, która ograniczana jest śmiercionośną “burzą” po każdej zakończonej rundzie. Wygrywa drużyna, która wyeliminuje wszystkie pozostałe. Na starcie jest 20 drużyn po 3 osoby czyli 60 osób podczas jednej gry. W przeciwieństwie do konkurencyjnych gier w Apex nie ma trybu solo (niewykluczone, że będzie dodany). W momencie dołączenia do gry tworzymy drużynę złożoną z 3 postaci zwanymi “legendami”. Na starcie do wyboru mamy 8 legend w tym dwie zablokowane, które możemy odblokować zbierając punkty wraz z doświadczeniem lub skorzystać z opcji mikropłatności aby proces ten przyspieszyć. A propos mikropłatności wtrącę tylko, że nie jest to system pay2win. Za realną walutę możemy odblokować bohaterów lub zakupić elementy kosmetyczne broni czy wyglądu postaci. Widać, że EA przemyślało strategię mikropłatności po wielkiej aferze z SW: Battlefront 2. Każda z legend wyróżnia się unikalnymi zdolnościami więc dobre połączenie trzech postaci potrafi odmienić losy gry w najmniej oczekiwanym momencie.
Po wybraniu postaci nasze trio desantuje się z transportowca i co wyróżnia tą produkcję- losowo wybierany dowódca lotu wybiera miejsce lądowania kierując lotem innych postaci. Oczywiście w każdym momencie możemy się odłączyć jednak z doświadczenia proponuję trzymać się “kupy” bo w pojedynkę ciężko tu coś zdziałać. Jeżeli nie zabraknie nam sprytu możemy postarać się wylądować na krążącym nad mapą samolotem. Znajdziemy na nim bardzo dużo broni i dodatków lecz uwaga- nie będziemy jedynymi, którzy zechcą sięgnąć po łatwy łup. Zazwyczaj na tym samolocie ląduje masa ludzi, więc odradzam ten pomysł początkującym. Po wylądowaniu nasze obowiązki sprowadzają się do standardowych dla tego typu gry- jak najszybciej znaleźć broń i amunicję bo wróg czai się wszędzie. Wszelkie dodatki do broni, które znajdziemy montują się automatycznie pod warunkiem, że są dopasowane do broni, którą aktualnie władamy. Na wielkie uznanie w tej grze zasługuje tryb komunikacji i oznaczania przedmiotów. Namierzając konkretne miejsce lub element używamy jednego z klawiszy aby oznaczyć przedmiot, który może być przydatny dla naszych towarzyszy. Tym samym klawiszem oznaczamy miejsce, do którego chcemy się udać lub miejsce, w którym ostatni raz widzieliśmy przebiegającego wroga. To rozwiązanie jest intuicyjne i powoduje, że każdy wie co mamy na myśli i używanie mikrofonu do komunikacji staje się zbędne. Rannych towarzyszy możemy uleczyć, jednak gdy nie zdążymy nic straconego- po jego śmierci możemy zebrać sztandar i udać się do miejsca, w którym go wskrzesimy. Wróci on jednak na pole bitwy pozbawiony wszystkich przedmiotów i o ile na początku rozgrywki z łatwością znajdzie nowe wyposażenie to wskrzeszając go pod koniec gry to zadanie będzie znacznie utrudnione.
Oprawa audio/video
Co do ścieżki dźwiękowej tak jak napisałem wyżej jest świetna, od samego początku idealnie nastraja do bicia kolejnych rekordów a jednocześnie budzi w nas wrażenie, że z każdym restartem uczestniczymy w czymś wielkim. A propos oprawy wizualnej- grę testowałem na Xbox One S na telewizorze Samsung UHD TV 40’. Gra może nie wygląda jak Anthem, ale jak na darmową produkcję jest bardzo dobrze dopracowana a tekstury broni i krajobrazu dorównują dzisiejszym produkcjom. Autorzy postarali się o to aby tereny były różnorodne, możemy zwiedzić bagna, pustynię, bazę lotniczą lub wypalony las, który pamięta niedawną katastrofę. Całość sprawia, że przemierzając kolejne lokacje możemy nacieszyć oko widokiem żyjącego świata.
Mechanika gry
Ktoś, kto grał wcześniej w gry z serii Titanfall poczuje się tutaj jak w domu. Zachowanie postaci jest tutaj bardzo podobne,brakuje mi tylko możliwości biegania po ścianach. Apex Legends jest grą bardzo dynamiczną, na pewno więcej wspólnego ma z serią Call of Duty niż z Playerunknown’s Battleground. Akcja jest bardzo szybka i nie ma miejsca na “campę”. Bardziej niż strategia taktyczna liczy się tutaj zręczność, pojedynki z bliska są błyskawiczne i jedyne co nas ratuje to zdolności legend do szybkiej ucieczki z pola bitwy w nadziei, że wróg nas nie widział. Chyba, że gramy typowym tankiem idąc na żywioł. Gra działa bardzo płynnie a to przy tak dynamicznej produkcji ważna cecha.
Podsumowując, mnie ta gra urzekła, czuję w niej ducha Titanfall a to seria, z którą spędziłem wiele wspaniałych godzin. Widać, że twórcy odrobili zadanie domowe stawiając na stole wszystkie dostępne gry z serii Battleroyal sumując wady i zalety a następnie dodając to, czego brakowało w innych grach z tego gatunku. Wystartowali więc z dopracowanym i kompletnym produktem. Wprowadzenie wielu nowości odświeżyło gatunek i dało do myślenia konkurencji. Apex Legends to gra, z którą będziemy się dobrze bawić grając 5 godzin pod rząd lub włączając sobie na 2 rundki przed spaniem. Z czasem zobaczymy jak gra będzie ewoluowała i co nowego przedstawią nam twórcy. Myślę, że na pewno dodadzą więcej postaci i inne tryby gry (team deathmatch, solo ?). Być może czeka na nas nowa mapa, natomiast dla mnie pozytywnym zaskoczeniem byłoby wprowadzenie tytanów. Gra ma potencjał i jestem przekonany, że spędzę przy niej wiele kolejnych godzin. Piona!