Saints Row: The Third Remaster Recenzja

Potraficie wyobrazić sobie grupę przestępców uważanych w swoim mieście za celebrytów? Osobiście nigdy o tym nie myślałem, natomiast studio Volition w 2011 wydało już 3 część Saints Row, sandboksową grę akcji z bardzo specyficznym humorem. 

Trzecia część przenosi nas do wydarzeń kilka lat po przejęciu miasta Steelport. Tytułowi Święci wyrobili sobie silną markę i stali się swoistymi celebrytami w świecie przestępczym. Twórcy świetnie oddali tą sytuację już w pierwszej misji napadu, gdzie fanka w trakcie akcji wręcz błaga nas o autograf 😊 Niestety sielanka nie trwa długo, międzynarodowa organizacja “Syndykat” chce nas sobie podporządkować. Co oczywiście nie jest w naszym stylu i zaczyna się rozpierducha w całym Steelport opanowanym przez naszych wrogów. 

Rozgrywkę rozpoczniemy od kreatora postaci i muszę przyznać, że twórcy zaszaleli.  Nie chodzi tu tylko o ustawienia wyglądu bohatera, ale również o ubrania i dodatki różnego rodzaju. Specyficzny humor tej gry pozwoli nam się ubrać w szykowny garnitur, strój alfonsa czy stroje, o których nigdy nie miałem pojęcia. Szczerze, to sprawdziłem wszystkie i nieźle się przy tym pośmiałem.  

Teraz Steelport stoi przed nami otworem. Zaczynamy w melinie, która jest naszą bazą wypadową. Broń, pojazdy, ekipa, wszystkim możemy tu rozporządzać. Czas na pierwszą misję, odpalamy telefon i wybieramy, a jest w czym przebierać. Główne, poboczne lub po prostu wychodzimy na miasto i robimy rozwałkę. Jedno jest pewne Syndykat musi zniknąć z naszego miasta. 

Miasto jest naprawdę spore i jest w nim sporo miejsc, które możemy odwiedzić. Chcemy kupić broń, amunicję, odpicować furę lub kupić ciuchy, nie ma problemu. Ogranicza nas tylko kasa. Pieniądze zarabiamy za misje, które wykonujemy. Istotną rzeczą jest jeszcze “Szacun”, który zdobywamy za misje i inne niebezpieczne czy niegodne z obowiązującym prawem rzeczy. Z kolei im wyższy poziom “Szacunku” tym potężniejsze ulepszenia możemy odblokować. Tak, tak są ulepszenia, oczywiście nie za darmo 😊 I tak do wyboru mamy cały wachlarz od umiejętności posługiwania się więcej niż jedną bronią, zwiększoną regeneracją zdrowia do obrażeń zadawanych przez naszego bohatera. Jest tego naprawdę dużo. 

To teraz trochę o mechanice gry. Strzelanie jest trochę toporne, po jakimś czasie idzie się przyzwyczaić. Jazda pojazdami sprawdza się bardzo dobrze, nie miałem żadnego problemu od samego początku. SI pozostawia wiele do życzenia, kiepsko strzelają i idą na rzeź jak barany. 

Teraz przejdziemy do wisienki na torcie, a mianowicie Saints Row: The Third Remastered. 

Jako, że przez ostatnie 9 lat nie miałem okazji zapoznać się z tym tytułem a chciałem napisać dla was miarodajną recenzję, postanowiłem to nadrobić 😊 

Odpaliłem Saints Row:The Third na X360/XONE S pograłem i szybko chciałem zobaczyć jak to wygląda na PS4. Niewyraźne detale, modele postaci z lekka kanciaste, mimika twarzy. Nie oszukujmy się 9 lat dla gry to szmat czasu. 

Wersja Remastered wygląda naprawdę dobrze, poprawiono modele postaci, tekstury, światła, efekty wizualne, przerywniki filmowe. Na ulicach pojawiło się więcej aut i przechodniów. Miasto żyje jak nigdy wcześniej. Dużym plusem jest to, że dostajemy wszystkie dodatki, co pozwoli nam na około 40h dobrej zabawy. 

Saints Row: The Third Remastered to gra w której dominuje ciągła rozpierducha, okraszona specyficznym, czasami nawet przesadzonym humorem. Takie nisko budżetowe kino akcji rodem z Hong Kongu 😊 Pytanie czy warto? Kto nie grał a lubi ostry humor, polecam. Kto grał, będzie się nudził, bo nie zobaczy nic nowego. 

Dla zobrazowania, również recenzja wideo 🙂

 

 

Otagowano , , , , , .Dodaj do zakładek Link.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *