Super Smash Bros. Ultimate | Recenzja

Mam nadzieję, że wśród naszych czytelników znajdą się zwolennicy Nintendo, bo dziś będzie z innej beczki i z grubej rury! Nie mieliście okazji zagrać i potłuc się Marianem na Wii? Nie było Wam dane zagrać także Charizardem na WiiU? Nic nie szkodzi! Bo w tej recenzji przekonacie się, że oprócz przeskoku technologicznego, gameplayowego i jakościowego jaki zagościł w poszczególnych częściach Super Smash Bros. to nie ominęło Was aż tak dużo. Ominie jeśli nie zapoznacie się z recenzją, a kto wie może i tytułem przeznaczonym na Nintendo Switch! Bo w Super Smash Bros. Ultimate są wszyscy i jest wszystko! Weźcie ulubione przekąski i zapraszam do recenzji!

SUPER

Na wstępie trzeba zaznaczyć, że jeśli coś pominę to wynika to tylko z ogromu i rozbudowania samej gry! Prawdę powiedziawszy nie byłem przekonany, że na kartridżu można zmieścić aż tyle materiału! Jednak spróbuję wszystko poskładać w logiczną całość!

Tryb Adventure, w którym znajduje się nasza historia, czyli World of Light to właśnie fabuła SSBU. Zbudowano ją bardzo zręcznie i pomysłowo, jak przystało na gry ekskluzywne dla wielkiego N. Jednocześnie nie jest bardzo skomplikowana, a znajomość serii nie jest tutaj wymagana. Tak więc do rzeczy. Świat gdzie przebywają nasi bohaterowie zostaje zaatakowany przez istotę nazwaną Galeem. Trafiła ona ich promieniem, który przemienia naszych wojowników w postać duchową oraz przejmuje nad ich ciałami kontrolę. Jedynym ocalałym jest Kirby, który dzięki swojej magicznej gwiazdce zdołał uciec przed atakiem wroga. Teraz to na jego barkach, a raczej jego kulce, spoczywa wyzwolenie pozostałych wojowników. Na szczęście nie pozostaje sam na długo, bo po pokonaniu rozsianych po świecie (mapie) dusz (Spirits) dołączają one do nas tworząc drużynę. Dodają nam duchowego wsparcia, czy bonusują naszą postać specjalnymi umiejętnościami, czy akcesoriami. Dla formalności. Nie, nie jesteśmy zmuszeni grać Kirbim całej historii. Oprócz spotkanych na naszej drodze duchów, będziemy odblokowywać także bohaterów. W momencie gdy stoczymy z nimi pojedynek i wyjdziemy z niego zwycięsko dołączają oni do naszej walki o przyszłość i wyzwolenie. Potem możemy przełączać się dowolnie między „wyzwolonymi” bohaterami przed każdym starciem oraz modyfikować nasz duchowy team.

A co do samych bohaterów to rzeczywiście jest w czym wybierać! Do dyspozycji oddano nam 74 grywalne postaci (jako posiadacz edycji limitowanej na starcie otrzymałem jedną dodatkową postać, która pojawi się w DLC). Od Linka, z The Legend of Zelda, po wąsatego hydraulika i jego brata, razem z księżniczkami, po postaci epizodyczne występujące w poprzednich odsłonach takie jak, Snake z MGS, FOX z Star Foxa, a nawet Ryu ze Street Fighter’a! Śmiem jednak twierdzić, że jest tu też troszkę oszukaństwa! Bo oprócz rzeczywiście wartościowych postaci znajdą się też takie, które są wrzucone na siłę… Przykładowo Mr. Game&Watch, którego grywalną postacią bym nie nazwał. Bądź co, bądź jest to jednak postać nie odtwórcza, bo niestety do tych 74 bohaterów zalicza się także powtórki takie jak Dark Pit, mroczne wcielenie głównego bohatera z serii Kid Icarus, czy Dark Samus, odpowiednik oryginalnej bohaterki z gry Metroid Prime. Na zwrócenie honoru zasługuję jednak fakt dobrego, w sensie na korzyść gracza, oszukaństwa. Przykładem może być Pokemon Trainer, gdzie wybierając jego tak naprawdę sterujemy kilkoma pokemonami naprzemiennie w trakcie walki. Więc suma summarum bilans się wyzerował.

SMAAAASH!

Czym byłaby bijatyka bez solidnego i miodnego gameplayu? Kawałkiem nic nieznaczącego kodu! Na całe szczęście SSBros Ultimate jest niekwestionowanym liderem pod względem przyjemności płynącej z rozgrywki. Sama walka została bardzo zgrabnie wykonana i przemyślana. Fakt, faktem opiera się na niezmiennej od lat mechanice w stylu papier, kamień, nożyce, ale dochodzi do tego masa innych czynników. Postaram się to objaśnić na bazie 2 podobnych bohaterów. Link oraz Marth. Zarówno jeden jak i drugi używa miecza jako głównego oręża podczas walki. Oboje zatem są dla siebie trudnym przeciwnikiem, w zasadzie oddziałują na siebie jak 2x kamień. Dodajmy do tego jednak 4 klasy duchów (Spirits), które odblokujemy podczas przechodzenia story. Atakujący, Defensywny, Łapacz, oraz Neutralny. Każdy zwalcza każdego, z wyjątkiem neutralnego, który pozostaje niewzruszony na żaden z czynników, ani sam nie oddziałuje w jakikolwiek sposób na inne duchy. Łatwo więc sobie wyobrazić, że wybierając odpowiednie wsparcie możemy zadecydować o tym jakie szanse mamy na wygraną, ale to nie znaczy, że walka jest przesądzona! O nie! Nawet nożyczki mogą tutaj rozbić kamień! W odpowiednich rękach, odpowiedni bohater jest w stanie pokonać nawet najcięższą kontrę. A to z kolei jest bardzo nagradzane przez grę! W trybie fabularnym za pokonanie przeciwnika ze słabszym wsparciem niż oponent. Dostajemy więcej przedmiotów, i więcej wirtualnej waluty do wydawania aby odblokować kolejne duchy. Jak więc się już domyślacie bohaterowie to tylko podstawa, szkielet do którego możemy dopasować odpowiednie wykończenie. Wiadomo to nie jest tak, że sam bohater bez duchów jest jakiś słaby czy „Wadliwy” po prostu duchy dodają znaczne bonusy w grze, ale nic i tak nie zastąpi poznawania ruchów i sposobu ataku naszego championa.

BROs.

Czym byłaby walka jeśli nie dałoby się grać z żywym przeciwnikiem! SSBU swoją wspaniałość osiąga dopiero podczas multiplayera. Zmagania z żywym oponentem na jednej konsoli przywracają wspomnienia dawnych lat gdzie split screen czy gorące krzesła były w modzie. Mamy możliwość grać do 8 graczy równocześnie! Nie tylko za pomocą joy conów, ale także pro padów, oraz co najlepsze padów do Game Cuba! Dokładnie tak 8 osób grających równocześnie! Wierzcie mi można tak jak w Mario Kart stracić przyjaciół 😀 Ale oprócz multi offline jest też oczywiście online! Więc jeśli znajomi Was wystawili to nic straconego i gra może toczyć się dalej! Muszę jednak zaznaczyć, że w dniu premiery działało to różnie, nie wiem jak teraz bo unikam takich rozgrywek ale jeśli coś wiecie na ten temat chętnie się dowiem!

Kilka słów o grafice też się Wam należy! Jestem pod wrażeniem tego jak wiele dzieje się na ekranie zarówno w doku i gdy gramy z konsolą w ręce. Tu jak i tu podczas gry czy to wieloosobowej czy fabuły gra trzyma 60fpsów. Fenomenalny wynik ponieważ na ekranie dzieją się takie cuda, że aż trudno w to uwierzyć. Wybuchy, eksplozje, wiatr, zmieniona grawitacja, 8 bohaterów, którzy się powiększają bądź zmniejszają. Setki innych mniejszych wrogów, rzucanie pokeballem i wywołanie pokemona pomocnika. I tak to wszystko działa tak płynnie, że jestem w ciężkim szoku! Na dodatek gra wygląda niesamowicie ładnie! Cukierkowo jak to określił Bandzior, ale taka już stylistyka Nintendo. Detale poziomów, na których walczymy jak i same postacie są bardzo szczegółowe i dokładane. To wszystko jest bardzo trudne do wyobrażenia ale sami oceńcie w screenach! Czasem podczas gry w doku i przeniesienia ekranu na TV możemy odczuć lub dostrzec jakieś małe mankamenty ale to są drobnostki w stylu lekko kanciastej platformy albo, malutkiego odstającego pojedynczego pixela. Nie zmienia to faktu, że gdy spojrzymy na specyfikacje techniczną Switcha, a potem na to jak ta gra wygląda nawet po przeskalowaniu na TV, dla ścisłości upscaling dochodzi do FullHD, daje to niesamowite wrażenia. Nie czujemy, że mamy do czynienia ze słabszym sprzętem niż konkurencja.

ULTIMATE

Jeśli planujecie zakup Nintendo Switch to SSBU powinien znaleźć się na waszej liście gier dla tej konsoli koniecznie! Genialny gameplay, wspaniała grafika, urozmaicony i wciągający tryb fabularny, masa bohaterów, którymi możemy grać i odblokowywać podczas starć, czy to podczas fabuły czy po rozegranych pojedynkach z kolegą na kanapie! Masa możliwości, mnóstwo zwartości. To samo tyczy się muzyki gdzie upchnięto ponad 900 utworów ze wszystkich gier, których postacie występują w SSBU. Odblokujemy także „obrazki” za uwolnienie np. 500 duchów. Co możemy przyrównać do swego rodzaju osiągnięć czy trofików. Do tego dochodzą treningi, tryb survival i cała masa innych rzeczy, które pominąłem bo zawiodła mnie pamięć! Na minus? Tylko na taki wymuszony to fakt, że jak nie idzie nam walka nie możemy zrobić szybkiego jej restartu. Musimy ją przegrać, aby znów moc do niej podejść. Tyle. NIE ma powodów, aby Wam odradzić zagranie w Super Smash Bros Ultimate!

Otagowano , , , .Dodaj do zakładek Link.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *